Czasami tak jest po prostu wygodniej. Znasz to uczucie kiedy w głębi ducha wiesz, że coś jest nie tak, ba – wiesz nawet z czego jesteś niezadowolona, wiesz nawet jak to zrobić, żeby zmienić swoją sytuację, ale najzwyczajniej na świecie łatwiej jest tkwić w miejscu. To przecież nie wymaga żadnego wysiłku. Nie musisz nic zmieniać, a w dodatku przecież ta jedna lampka wina wieczorem, czy pół tabliczki czekolady nie ma wg Ciebie żadnego znaczenia… poza tym przecież właśnie zjada Cię stres związany z _________________ (wstaw własny powód). 

TO OCZYWISTE! Tkwisz we własnej strefie komfortu! Jest Ci za dobrze – na tyle, że nie widzisz zdecydowanego powodu, aby z niej wyjść. Być może nie wiesz od czego zacząć, a najprawdopodobniej nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, że właśnie stworzyłaś tę strefę. 

Co to w ogóle znaczy „Strefa komfortu?” Wydaje mi się, że jest to sytuacja, w której nie masz wystarczająco motywacji do tego, żeby zrobić to o czym „marzysz”, bądź po prostu chcesz (tak Ci przynajmniej przeszło przez myśl), osiągnąć coś nowego. 

Dlaczego TKWISZ w swojej strefie komfortu? Jestem pewny, że wynika to stąd, iż nie masz jasno sprecyzowanego celu, do którego dążenie wypchnęło by Cię spoza własnej strefy komfortu!

Czy jest w ogóle istotne aby wychodzić z tej strefy? Moim zdaniem, jeżeli chcesz osiągnąć coś więcej niż to, co dotychczas udało Ci się, jest to nieodzowny element naszego życia. Być może chciałabyś zacząć coś nowego.. być może jest to nowy program treningowy, a może zdajesz sobie sprawę, że Twój sposób odżywiania nie jest idealny…. ALE (ciągle to pier$#%@e ALE!)

SKĄD BIORĄ SIĘ TE WSZYSTKIE „ALE”!?

Spokojnie, to tylko Twoja głowa. Mózgownica stara się aby w życiu było nam zawsze jak najprościej. To słuszny mechanizm, bo po co marnować siły, jeżeli jesteśmy w stanie przeżyć. Jednak dzisiaj samo „przeżyć” to mierna forma i sporo potencjalnych dołków, w które możesz „niechcący” wpaść, podczas gdy inni będą w tym czasie regularnie dążyć do bardziej ambitnych celów niż Ty. Szybciej.

CZY MAM SZANSE OPUŚCIĆ STREFĘ KOMFORTU „NA ZAWSZE”? Czyli jak przechytrzyć swoją własną tarczę obrony.

Jedyną receptą jest regularne i świadome pokonywanie swoich słabości i spędzanie więcej czasu poza strefą komfortu, przez co jej „powierzchnia” powiększy się i ponownie będziemy musieli szukać nowych terenów podboju.

W jaki sposób tego dokonać?

Każdy ma inne cele, ale z pewnością jednym ze sprawdzonych sposobów jest poddawanie się trudom wysiłku fizycznego, czyli uczestnictwo w zajęciach sportowych takich jak Cross. Dzięki temu, że początkowo niewykonalne ćwiczenia zostają zastąpione, czytaj zeskalowane, do Twojego poziomu – zawsze wykonujesz wariant, który jest w Twoim zakresie możliwości, ale jednocześnie intensywność treningu powoduje, że szybko napotykasz na dyskomfort. W konsekwencji zaczynasz „uodparniać się” na taki wysiłek i Twoja głowa staje się silniejsza. Silniejsze ciało i lepsza sylwetka to niejako wyłącznie dodatkowe efekty „uboczne”.

Każdy trening to mini-walka polegająca przede wszystkim na adaptacji, która zachodzi w głowie. To jedyne miejsce, które decyduje gdzie znajdują się nasze aktualne ograniczenia. Dzięki sile fizycznej, naturalnie rośnie Twoja odporność na stres, a co za tym idzie również obszar działań, w którym czujesz się jak „ryba w wodzie” – czyli Twoja strefa komfortu rośnie!

Jak często powinnam to robić?

To dobre pytanie! I nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Jednak im częściej, tym lepiej, z tym, że nie zawsze w ten sam sposób. Duża zmienność naszych treningów wpływa na to, że Twoja głowa i ciało nie mogą się przyzwyczaić a tym samym nie ma ryzyka, że ta forma wysiłku stanie się monotonna. Oczywiście każdy sam decyduje co dla niego jest odpowiednie i jak często chce to robić. Ludzki umysł szybko się regeneruje, jednak nie możemy poddawać go nadmiernemu wysiłkowi i zwykle 2-3 treningi w tygodniu są najlepszym rozwiązaniem dla osób początkujących. W dalszych etapach warto pomyśleć o częstszych wizytach, a co za tym idzie pracy nad trudniejszymi skillami i wyjściem dalej poza nasz „zestaw” umiejętności. Osoby, które ciągle dążą do poszerzenia swojego warsztatu sportowego, czy próbujące regularnieposiąść nowe umiejętności mają dużo większe szanse na to, aby odnieść sukcesy również na innych polach – często szybciej awansują w pracy, dzięki lepszemu dostrzeganiu możliwości i po prostu większej odwadze – w końcu ich strefa komfortu jest znacznie większa! 

Czy cały czas mam przesuwać granice? Czyli jak nie dać się zwariować.

Czasami tak mocno zagalopujemy się w poszerzanie naszej strefy komfortu, że zapominamy o innych obszarach naszego życia. W tym przypadku warto zastanowić się co jest dla nas ważne i nadać każdej ze sfer naszego życia odpowiedni priorytet. Jeżeli dla Ciebie ważne jest zdrowie i rodzina, to poświęć im więcej czasu – trenuj regularnie oraz spędzaj czas z najbliższymi. Każdy z nas jest inny, jednak nikomu nie zaszkodzi odrobina dyskomfortu 😉

Podobne wpisy