UWAGA: JEŻELI PREFERUJESZ SŁOWO „MÓWIONE” – to masz okazję przesłuchać tego tekstu w formie audio – odwiedź nasz podcast!

——————-

Cześć, dzisiaj poruszymy bardzo ważną kwestię tego jak nie poddawać się w chwilach słabości i nie zniszczyć tego, na co ciężko pracujemy przez długie miesiące w ciągu kilku dni – np. świąt.

Temat jest szczególnie aktualny w ujęciu okresów przedświątecznych, urlopowych, ale nie tylko… żyjemy w świecie pełnym stresu i nadmiaru obowiązków, co sprawia, że jesteśmy mocno podatni na to, co oddala nas od świetnej sylwetki i dobrego samopoczucia. W skrócie od tego, o czym marzymy przez cały rok, ciężko pracując nad tym, a potem często psując cały ten wysiłek w ciągu kilku dni.

Dla jasności, tak naprawdę nie psujesz fizycznego efektu, ale burzysz całą układankę, do której dążyłeś przez długi czas.

Zastanów się nad tym jak chwilowa gratyfikacja w postaci jednej lampki szampana, fast foodu, browarka, czy kostki czekolady może sprawić, że to nad czym od wielu miesięcy ciężko pracujesz spełznie na niczym.

Dlaczego tak może się stać?

Bo często to nie jest 1 lampka, tylko butelka. Nie 1 wizyta w McDonald’s tylko cała seria. Nie jeden browarek, tylko skrzynka w ciągu tygodnia. Nie jedna kostka, tylko cała tabliczka. A na drugi dzień powtórka.

Czy warto?

Odpowiedź nie zawsze jest jednoznaczna, jednak na pewno zastanawiałeś się nie raz nad tym dlaczego tak jest, że tak trudno jest nam wrócić do codzienności po nawet 1-2 dniach „tzw. Świątecznego szaleństwa”.

Wydaje mi się, że znam na to odpowiedź i dlatego dziś opowiem Ci o tym co pomaga mi w tym, żeby nie stracić ciężko wypracowanych efektów i bezkolizyjnie wrócić do „normy” po chwilowym relaksie.

    Po pierwsze to co stanowi o sile tego, czy uda się nam cokolwiek osiągnąć, czy przy tym wytrwać, to:

    klarowne cele – CIĄGLE wracamy do tego hasła, ale to dlatego, że ma ono niesamowitą moc. Jeżeli nie zdefiniujesz tego, co chcesz osiągnąć przed rozpoczęciem danego zadania, czy okresu, to w jaki sposób zamierzasz sam ze sobą rozliczać się z EFEKTÓW? Lub ich braku?

    Jak łatwo jest wówczas przekroczyć cienką linię, jeśli nawet jej nie wyznaczysz.

    Jak łatwo powiedzieć sobie: „A co to za różnica, czy zjem 1 kostkę, czy czekoladę?” gdy nie dążysz do czegoś konkretnego, jak np. utrata 5cm w pasie?

    Jak łatwo zapomnieć się w czasie imprezki świątecznej z rodziną, podczas której miałeś wypić tylko 1 piwko, a tak świetnie się przecież rozmawia… gdy nie pamiętasz o tym, że dzięki codziennej aktywności mniej bolą Cię plecy, a gdy wstaniesz po takiej zakrapianej imprezie, to ostatnią rzeczą, którą będziesz chciał zrobić będzie wysiłek fizyczny, czy nawet krótki spacer.. dodatkowo nie łączysz tego z faktem, że po kilku takich dniach łatwiej jest przerwać aktywność.

    Co to znaczy „wszystko z umiarem” – bezsensowne i mało konkretne – 1-2 kawałki ciasta nie sprawią, że wszystko stracone, ale to już 1-2 kroki w kierunku przeciwnym do Twojego celu… NIE STOSUJ TYCH HASEŁ!

    Nie dość, że dają Ci „furtkę” do niepożądanych przez Ciebie zachowań, to mają niszczycielską siłę, bo utrwalają Cię w przekonaniu, że to, czego chcesz unikać, tak naprawdę nie jest wcale złe. Przecież nic takiego się nie dzieje po 1 imprezie, czy 1 dniu „nieregulaminowego” żywienia, co?

    Pewnie, jest w tym trochę racji, bo jeżeli rzeczywiście umiar zachowasz, to mając już wyrobiony odpowiedni poziom samokontroli, poradzisz sobie z tym, żeby nie popełnić błędu, który zdarza się nam wszystkim.

    Najczęściej jednak z tych przysłowiowych 1-2 kawałków robi się 1 blaszka ciasta, a po takich świętach przez całe to „WSZYSTKO Z UMIAREM”, masz całkiem piękny „domiar”, w postaci dodatkowych 3-4 a może i nawet 6 kg masy ciała. I to nie są mięśnie.

    A kochanego ciałka jest zdecydowanie już DOŚĆ. Skończ powtarzać te durnowate frazesy, które sprawiają, że ryzyko zapadnięcia na cukrzycę, czy inną chorobę cywilizacyjną w Twoim przypadku zbliża się do wartości 3 cyfrowych.

    A więc:

    – MUSISZ UMIEĆ POWIEDZIEĆ SOBIE NIE – jak nie Ty to kto? Hedonistyczne nastawienie, że przecież po to żyjemy, żeby sobie nie odmawiać nie sprawdza się w przypadku ustawicznego BRAKU kontroli nad sobą. A zazwyczaj chodzi tutaj o żarcie. Paskudne żarcie. I słodycze. Alkohol. Brak odpowiedniej ilości snu, itd.

    Zadaj sobie 1 ważne pytanie:

    „Czy tak naprawdę chcesz być zdrowy?”

    Nie dzisiaj, nie jutro, bo jeżeli nic Ci nie dolega, to na pewno do jutra się to nie zmieni zbyt drastycznie.

    „czy chcę być zdrowa za 10-20 lat?”

    „Czy chcę leżeć w szpitalu i widywać moją rodzinę jedynie podczas odwiedzin w szpitalu?”

    „Czy chcę żyć w pełni sił do późnych lat starości i móc wykonywać różne rzeczy bez konieczności polegania na innych?”

    To nie są łatwe pytania i wiem, nie chcesz o tym myśleć TERAZ, bo masz do ogarnięcia przeprowadzkę, zmianę pracy, codziennie pędzisz z jednego końca miasta na drugi, dodatkowo hydraulik źle położył Ci rurę w kiblu, a w pracy gonią terminy i nie wiesz nawet jak się podrapać po dupie.

    Z pewnością to częsty scenariusz. Jednak nikt Ci tego życia nie zaprojektował, sam w nie brniesz.

    Nikt nie powiedział, że masz sobie non-stop wszystkiego odmawiać. Ale nie pozwalaj sobie na NADMIAR. Z wypowiedzi osób, które chcą „schudnąć” najczęściej wynika, że nie radzą sobie z tym właśnie aspektem, ponieważ nie rozumieją istoty działania naszego organizmu. W uproszczeniu kontrolę nad Twoim łaknieniem mają hormony. Grelina i leptyna. Nie wchodząc w szczegóły to od nich zależy czy po skonsumowaniu danych produktów będzie Ci się nadal chciało jeść.

    Tu słowo uwagi:

    Nie polecamy na własną rękę ingerować w to jak działają Twoje hormony przy użyciu środków farmakologicznych, w tym dostępnych bez recepty suplementów. Możesz sprawić, że nabawisz się poważnych chorób, jeżeli w nieodpowiedni sposób zaczniesz przyjmować produkty, które niekoniecznie są przeznaczone dla Ciebie, pomimo zapewnień producenta, iż są to substancje „nieszkodliwe”.

    Proponujemy zamiast tego kontakt z wykwalifikowanym dietoterapeutą, który na podstawie pełnego wywiadu żywieniowego skieruje Cię na uzasadnione badania krwi oraz dokona później ich wnikliwej analizy, a następnie zaleci Ci odpowiedni sposób odżywiania.

    Ok,  co jeszcze możemy zrobić, aby odnieść sukces w obliczu tylu pokus?

    W końcu:

    BUDUJ POŻĄDANE NAWYKI – nie pozwalaj sobie na zbyt długie okresy bezczynności mentalnej. Nawyk to coś, co tworzymy w okresie minimum 30 a nawet więcej dni ciągłego powtarzania danej czynności, zatem trwaj w swoich zamiarach, bez względu na to, czy spotka Cię jakieś chwilowe niepowodzenie.

    Często trafia mi się 1 dzień kiedy czuję się gorzej – to najważniejszy moment. Nie możesz wtedy odpuścić. UDOWODNIJ SOBIE, ŻE MOŻESZ TO ZROBIĆ GDY CI SIĘ NIE CHCE. Te chwile budują nawyki mocniej niż cokolwiek innego. Jeżeli przetrwasz ten moment i pokażesz sobie samemu, że „się da”, to robisz znacznie więcej niż chwila wysiłku. Budujesz zbroję. Tworzysz swoje nowe ja.

    Nie oczekuj od siebie perfekcji – to duży błąd. O tym było w odcinku #002 podcasta, więc zachęcam do odwiedzin i przesłuchania na SPOTIFY https://open.spotify.com/episode/3ET7Q9QZoBHBbxZxfVTKL7

    unikamy zrywów, tj. typowych postanowień, które znacznie wykraczają poza nasze możliwości. Takie nastawienie z góry nastawione jest na krótkoterminowość. Wiesz doskonale, jak dużą zmianę chcesz wprowadzić, co najczęściej kończy się fatalnie. To zwykle nierealne cele, które mają na chwilę zająć Cię i sprawić, że zaspokoisz poczucie winy. Pamiętaj, lepiej jest zacząć od niewielkich zmian, które zamierzasz kontynuować – jeśli jest to program treningowy, nigdy nie zaczynasz od sprintu, ani największego dostępnego na siłowni ciężaru. Najpierw wypadałoby się przygotować. Tak samo jest z odpowiednim odżywianiem. Nie przerzucasz się na „najnowszą dietę pani X z magazynu Y”, bo sąsiadka schudła 6kg w tydzień. Aby zrobić to mądrze i zachować takie efekty oraz utrzymać zdrowy styl żywienia, należy zacząć od wprowadzania niewielkich zmian. Owszem są osoby, które potrafią się przestawić z dnia na dzień, ale ich głęboka przemiana równie często kończy się znacznie szybciej, niż w przypadku osób, które robią to wolniej. Nasz mózg nie lubi gwałtownych zmian i nowych wymogów, o których musi myśleć. To podobna sytuacja do nauki jazdy samochodem. Na początku problemem było odpowiednie kontrolowanie sprzęgła, nie mówiąc o konieczności pamiętania o kierunkowskazach, patrzeniu w lusterko i jednoczesnym używaniu wycieraczek. Po kilku tygodniach, czy miesiącach czynności te zostały sprowadzone do odruchów. Podobnie jest w przypadku odżywiania, które musi zmieniać się w „naturalnym” tempie. Inaczej może wywołać szok, którego nasza głowa nie zaakceptuje na dłużej i cały wysiłek pójdzie na marne.

    Nie zniechęcaj się – niepowodzenia to normalna część naszego życia. Ważne, żeby po „słabszym” okresie, jak najszybciej wrócić na odpowiedni kurs. Tak jak statek, który napotkał sztorm, masz prawo do chwilowego zboczenia z trasy.

    Najważniejsze to się nie zatrzymywać i nie zawracać. No i oczywiście nie robić sobie samemu dziur w burtach 😉

    Dodatkowo pomaga zanotowanie tego wszystkiego w jakimś dzienniku, czy zeszycie, do którego możesz regularnie wracać, aby weryfikować swój sukces, którego z całego serca Ci życzę!

    Życzę Zdrowych, Wesołych Świąt oraz Świadomych Decyzji przez cały rok!

    Łukasz

    stół świąteczny box74

    Podobne wpisy