Takie pytanie zadałem sobie na starcie biegu po bieżni przy ul. Jodłowej gdy tuż przede mną stało zadanie pokonania dystansu 1600m w jak najszybszym czasie.
Czy to jest w ogóle coś, czym powinienem się zajmować i zaprzątać sobie głowę? Czy warto zastanawiać się nad sensem poszczególnych czynności.
Wydaje mi się, że tak. A oto dlaczego.
Gdy zaczynałem Crossa i „wszedłem” niejako w szerzej pojętą dziedzinę treningu. Tak na marginesie, mówiąc o treningu mam na myśli regularne zajęcia sportowe, które mają określoną z góry, zaplanowaną strukturę i przebieg dążący do osiągnięcia i poprawy ściśle zdefiniowanych parametrów sprawności.
Nie chodzi mi tutaj w każdym przypadku o zajęcia typu jogging, czy klasy fitnessowe, których uczestnikiem również miałem okazję nie raz być, ponieważ te, bez urazy, ale nie mają żadnego programu, a to od programu zależy, czy zajdą w nas pożądane zmiany.
Tylko czy aby na pewno to właśnie jest sedno sprawy?
Tutaj wracamy do mojego pytania z początku tekstu, czy to właśnie aby na pewno nasz trening jest kluczem do naszych bolączek i czy to właśnie trening jest w stanie zapewnić nam rozwiązanie wszystkich problemów.
Zagadnienie nie jest takie proste, na jakie mogłoby się wydawać. Spójrzmy bowiem na temat w ten sposób.
W Crossie popularnością cieszy się znana wszystkim (miejmy nadzieję) piramida, wedle której ustalać powinniśmy własne priorytety, zakładając iż zależy nam na zdrowiu. To założenie pokrywać się powinno z celem każdej z osób, która rozpoczyna Crossa. Fakt, to dobra zabawa sama w sobie, ale największe efekty przynosi dopiero gdy zoptymalizujemy cały swój styl życia tak aby zapewnić sobie maksimum efektów.
Co to za piramida i co może być ważniejsze od treningu, a może nawet który element treningu jest najistotniejszy?
O tym już za kilka dni!
Udanego dnia!
Łukasz
