Czy powinniśmy bać się przyrostu mięśni?

Ten temat wydaje się być adresowany głównie dla kobiet, ale nie rezygnuj drogi Panie.. może wyniesiesz z tego więcej niż Ci się wydaje!

A więc, o co chodzi?

Któryś już raz z kolei, rozmawiając z kobietami, słyszę: „…ale ja nie mogę trenować w ten sposób, bo przecież zaraz nabiorę masy i…. (tu wstawmy powód, który powoduje, że dana Pani nie chce wyglądać wg niej samej jak…. ___ <– tu wstawmy cokolwiek „nieapetycznego”).

Znasz ten scenariusz? Bo ja aż za dobrze. Czy to jest prawdziwa kolej rzeczy? JASNE, ŻE NIE.

Bo co się dzieje, gdy kobieta zaczyna trenować cokolwiek i dlaczego obawia się tego, co podała jako swój powód?

Najczęściej babki wcale nie mają „tendencji” do przybierania mięśni, aż tak bardzo, jak im się „wydaje”. To fakt. Mężczyzna buduje masę mięśniową dużo szybciej i to, co nasze kochane babki nazywają po angielsku „bulkingiem”, to tak naprawdę połączenie dwóch czynników.

Jednym z nich jest rzeczywisty przyrost masy mięśniowej – znikomy czynnik, a drugim często brak wiedzy na temat odpowiedniego odżywiania w sporcie. Naturalnym jest, że przy nagłym zwiększeniu wysiłku, wzrasta nasze zapotrzebowanie na energię. Co się wówczas dzieje? No chce nam się więcej jeść. Tzw. syndrom nagradzania powoduje, że przecież skoro „tyle się namachałam” na siłowni/stadionie, czy gdziekolwiek indziej… to przecież naturalnie mogę sobie to „wynagrodzić”. Otóż nie. Dlaczego? Bo zamiast tracić tkankę tłuszczową, nie dość, że nabieram nieco masy mięśniowej, to „tyję”, czyli po naszemu: „zwiększa się moja masa ogólna”… a to przecież wg większości z nas: „nie jest dobre!”. A co gdyby moja masa ogólna była taka sama, a zgubiłabym tłuszcz? Czy wtedy będą „przeszkadzać mi” moje „nowe” mięśnie? Wydaje mi się, że nam Twoją odpowiedź.

Kalorie to jedynie jednostka miary energii. 100kcal ze śmieciowego jedzenia, to nie 100kcal z dobrego jakościowo pożywienia. To wie już niby każdy. A jednak nadal wpierniczacie drogie Panie (i Wy też Panowie!) masę smakołyków różnej maści, bo to przecież „dozwolone”. Albo wydaje się, że zdrowe. Przecież spaliłam to wszystko na treningu. A guzik prawda. Nie tędy droga!

Jak temu zapobiec? Odpowiedź już nie jest taka prosta i każdy musi znaleźć odpowiednie, często indywidualne rozwiązanie, które będzie działać w jego/jej przypadku. Chcemy doprowadzić do odpowiedniego bilansu, a w zasadzie deficytu kalorycznego, który nie rozchwieje balansu hormonalnego naszego organizmu. Bo stąd o krok do sytuacji, w której żaden trening nie pomoże, nawet w ilości 10 jednostek na tydzień… My jesteśmy w stanie zapewnić taką kontrolę nad naszymi klubowiczami, poprzez regularny kontakt i konsultacje.

A sam fakt budowania masy mięśniowej… hm, no cóż. Mięśnie i to silne/sprawne/rozciągnięte, przydają się każdemu. Wcale nie będą wyglądać brzydko, gdy będą delikatnie zaznaczone na ciele pozbawionym tkanki tłuszczowej, która to właśnie jest Waszą przeciwniczką drogie Panie. Zaatakujmy temat w odpowiedni sposób, poprzez redukcję zbędnej tkanki, nie skupiając się przesadnie na mięśniach, które wcale nie są naszym wrogiem!

Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat – wykręć telefon i zapytaj… jestem po drugiej stronie!

Pozdrawiam,
Łukasz

74 660 6600

Znalezione obrazy dla zapytania bulk up women

Podobne wpisy